Mam na myśli dwa typy uzależnienia
Witam.
Przesyłam informacje na temat Radia Gdańsk.
Od dwóch lat Radio Gdańsk, mimo zmiany władz, praktycznie się nie zmieniło. Decyduje o tym stan, który dla naszych potrzeb można nazwać uzależnieniem.
Mam na myśli dwa typy uzależnienia:
Radio Gdańsk jest ewidentnie uzależnione od wpływów finansowych z samorządów rządzonych przez Platformę Obywatelską (Gdańsk, Urząd Marszałkowski i inne). Niesie to wszelkie rodzaju konsekwencje w postaci np. przyznawania patronatów (patronat zobowiązuje do informowania o wydarzeniach, a trudno mówić o nich krytycznie skoro ma się nad danym tematem patronat) i pozytywnych działań redakcyjnych.
Być może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby w tym samym czasie podmioty samorządowe nie przestały finansować innych, nieprzychylnych im mediów publicznych.
Kwestię finansową ze strony PO zabezpiecza w Radio Gdańsk dyrektor Biura Marketingu i Reklamy Marcin Dybuk ściągnięty do stacji za czasów rządów byłego doradcy Pawła Adamowicza (a dziś prezesa fundacji wydającej portal gdansk.pl) – Lecha Parella. Dybuk jeszcze w 2013 r. pisywał w Lisowym natemat.pl. Odznaczony przez Bronisława Komorowskiego na wniosek wojewody z PO Brązowym Krzyżem Zasługi za zasługi dla dziennikarstwa.
Radio Gdańsk jest również uzależnione osobowo od dziennikarzy, których sympatie jednoznacznie stoją po stronie PO. Podobne odznaczenia jak Dybuk od Komorowskiego otrzymali Agnieszka Michajłow,
„Układ trójmiejski” w Radio Gdańsk zabezpieczony jest przez przewodniczącego Rady Nadzorczej Jana Krefta – liberalnego medioznawcę, którego firma Yellow Group w latach rządów koalicji PO-PSL nie była krzywdzona brakiem zleceń ze spółek Skarbu Państwa (Energa, Lotos, Grupa Azoty).
Obie te formy uzależnienia uniemożliwiają jakościową zmianę w stacji, wszelkie inne reformy w postaci zmian strukturalnych, statutowych, czy w zakresie nowych programów są pozorne. Bez detoksu osobowego i finansowego nic się nie zmieni.